Drony w ciągu ostatnich paru lat zalały nasz rynek. Stały się niemalże standardem w branży foto-wideo, ale również gadżetem wybieranym przez amatorów na prezent. Tak się zastanawiam, jaka jest przyczyna popularności dronów. Ta jest bezdyskusyjna. Wystarczy trochę poczytać:

albo tu:

lub jeszcze tutaj:

a także w Polskiej prasie:

Co więcej, warto zauważyć, że jest to nie tylko chwilowa moda związana z impulsywnymi zakupami. Ludzie faktycznie się tym zajmują, podejmują trud i wysiłek (a także ponoszą kolejne wydatki), aby wyrobić sobie niezbędne licencje.

Tak, aby latać dronem trzeba mieć już papiery. I dobrze. Byłem kiedyś na spotkaniu Techklubu, podczas którego uświadomiono mi, że dron (np. zwykły popularny quadrocopter DJI Phantom (który można było kupić swego czasu w… Biedronce) to potężne narzędzie, a wiadomo – with a great power comes great responsibility, jak mawiał wujek Ben do Spidermana.
Nie każdy bowiem jest świadom tego, jakie konsekwencje może nieść ze sobą upadek drona ważącego choćby i 2 kg z wysokości kilkudziesięciu metrów na czyjąś głowę (np. podczas imprezy masowej). Zobaczcie jak mały dron radzi sobie z szatkowaniem owoców. Spotkanie z czymś takim pewnie ma podobne skutki, co wsadzanie palców do blendera:
Ciekawe jest to, że rynek dronów to nie tylko sama sprzedaż urządzeń. To także rynek szkoleń i licencji. Mam znajomego, który z prowadzenia agencji PR przerzucił się na prowadzenie pierwszej w Europie szkoły DJI Academy – zajrzyjcie na ich fanpage.
Ja osobiście jakoś nie czuję tego tematu. Nie umiem się tak bardzo zajarać ideą latania taką zabawką. Tak, jak ze zdalnie sterowanym samochodem – można się chwilę pobawić, ale na dłuższą metę to nie jest coś, w co mógłbym inwestować parę tysięcy złotych.
Absolutnie rozumiem sens używania dronów w fotografii i kręceniu wideo. Dla twórców i profesjonalistów w tym zakresie jest to rewolucja. Po raz pierwszy można robić wspaniałe ujęcia z dystansu, z wysokości, bez użycia helikoptera lub wspinania się na punkty widokowe.
Połowa tych ujęć po prostu by nie powstała, gdyby nie dostępność dronów (BTW jeśli jaracie się tematyką sportów ekstremalnych, a zwłaszcza rowerowego downhillu, to koniecznie zajrzyjcie na ThePerfectLine):
No to jak myślicie? Z czego wynika ta popularność dronów? Czy to odwieczny ciąg człowieka do latania? A może po prostu zwykła moda i zamiłowanie do gadżetów? Może jedno i drugie? Ja tego nie rozumiem, ale może po prostu brakuje mi szerszego spojrzenia, perspektywy. Lataliście kiedyś dronem?